Królik - przypomina mi moje dzieciństwo. Dziadkowie z wielkiego miasta postanowili przeprowadzić się na wieś (niedalekie okolice Białobrzegów). Hodowali tam różne zwierzaki, w tym właśnie króliki.
Jako mała dziewczynka bardzo lubilam smak tego mięsa.
Później, niestety, poszło w zapomnienie.
Jako dorosła kobieta mialam pewne problemy z królikiem. Toż to takie słodkie zwierzątko!
Na dodatek obdarte ze skóry wygląda jak maly kotek.
Dlugo musiałam się przekonywać do zakupu króliczka. Szczególnie, że wszedzie w około słyszę jakie to trudne mięso, że twarde, że niewdzięczne.
W końcu wzięłam się w garść i zrobiłam królika. Efekt - niesamowity! Pyszne, kruche, delikatne mięso po prostu rozpływa się w ustach!
Duży plus też za to, że mięsko królika jest zdrowe.
Jako mała dziewczynka bardzo lubilam smak tego mięsa.
Później, niestety, poszło w zapomnienie.
Jako dorosła kobieta mialam pewne problemy z królikiem. Toż to takie słodkie zwierzątko!
Na dodatek obdarte ze skóry wygląda jak maly kotek.
Dlugo musiałam się przekonywać do zakupu króliczka. Szczególnie, że wszedzie w około słyszę jakie to trudne mięso, że twarde, że niewdzięczne.
W końcu wzięłam się w garść i zrobiłam królika. Efekt - niesamowity! Pyszne, kruche, delikatne mięso po prostu rozpływa się w ustach!
Duży plus też za to, że mięsko królika jest zdrowe.
Składniki na około 4 osoby:
- królik (u mnie półtora kilograma)
- 200 g suszonych śliwek kalifornijskich
- butelka czerwonego, wytrawnego wina (ja zużyłam 3/4 butelki)
- tymianek
- sól i pieprz
- 4 liście laurowe
- oliwa do smażenia
Królika myjemy i dzielimy na kawałki. Nacieramy go solą, świeżo mielonym pieprzem i tymiankiem (u mnie suszony).
W garnku o grubym dnie podsmażamy królika (na oliwie).
Przyrumienione mięso zalewamy na początek dwiema szklankami wina. Dodajemy suszone śliwki i liście laurowe.
Dusimy na małym ogniu, aż do miękkości. U mnie bylo to powyżej godziny. W razie potrzeby dodajemy wina. Sos można zagęścić śmietaną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz